Kiedy tak naprawdę czujemy się bezpieczni? Czy wtedy, kiedy mamy nad wszystkim kontrolę, a nawet złudzenia panowania? Czy wtedy, kiedy stoi przy nas ktoś bliski, w kim pokładamy nadzieję, komu ufamy, że nas „nie opuści aż do śmierci” i wesprze w trudnym momencie? A może wówczas, kiedy mamy silne wewnętrzne przekonanie, że jesteśmy w stanie – właśnie my! – trafnie ocenić to, co dzieje się w naszym otoczeniu? I to nie tylko na poziomie fizycznym, ale przede wszystkim emocjonalnym?

Któż z nas nie zna uczucia czujności, takiej permanentnej, obsesyjnej, która z poziomu umysłu wydaje się irracjonalna, ale mimo to jest odczuwana? Czujności, która sugeruje, że w otoczeniu, w grupie osób, w której akurat jesteśmy, dzieje się coś zagrażającego dla nas. Czasami wręcz wstydzimy się tego uczucia, krępujemy o nim pomyśleć, a co dopiero wspominać.

O co tutaj chodzi? Gdzie jest w takim razie to poczucie bezpieczeństwa i w jaki sposób możemy je budować? Czasami odbudowywać. Czasami podejmować ryzyko nauczenia się „jak to jest”.

Przede wszystkim zacznijmy od tego, że emocje są naszym łącznikiem ze środowiskiem. Informują nas o tym, co dzieje się w danym miejscu, w danej społeczności. Sygnalizują na dwa sposoby. Z jednej strony są informacją dla nas, że coś “jest ok”, że nam służy, jak i ostrzegają o niebezpieczeństwie. I od razu zaznaczę, że czasami te komunikaty wydają się mylące, np. w przypadku, kiedy lgniemy do osób przemocowych, choć początkowo wcale takie nie wydają się.

Z drugiej strony, emocje, a raczej to, w jaki sposób je wyrażamy, są także komunikatami dla naszego otoczenia. Poprzez to, jak wyrażamy doświadczane emocje albo jak staramy się je – mniej lub bardziej skutecznie – ukryć, komunikujemy innym osobom co u nas, jak się mamy, czego potrzebujemy, a czego unikamy.

Aż kusi, aby podsumować to krótko: dobre samopoczucie jest informacją, że coś nam służy, a złe, że jest wręcz przeciwnie. Jednak życie, a szczególnie to emocjonalne, jest zdecydowanie bardziej skomplikowane. Nasze emocje nie są zero-jedynkowe, podobnie jak związki, które tworzymy w dojrzałym wieku. Dojrzałość wymaga więc tego, abyśmy uznali, że warto poznawać siebie, abyśmy uświadomili sobie, że jest to proces bez końca, że każde wyzwanie – ale też każda z pozoru codzienna sytuacja – czegoś nas uczy. Przede  wszystkim wzbogaca nas o wiedzę o nas samych.

Jako niemowlęta mamy “łatwiej” – albo jesteśmy szczęśliwi (najedzeni, przewinięcie, ukojeni przez opiekuna) albo nieszczęśliwi (głodni, zziębnięci, z mokrą pieluszką, pozbawieni bliskości ważnej dla nas osoby). Tak prosto nie jest jednak przez całe życiu. W miarę dorastania zauważamy, że można być i radosnym, i jednocześnie nieco smutnym; można być zawiedzionym, a jednocześnie mieć satysfakcję z życia. Odnosząc to do relacji, które są tak istotne w naszym życiu, możemy być na kogoś zdenerwowani, a jednocześnie możemy szanować go. Zauważenie, że tak jest, a następnie rozwijanie tej umiejętności rozróżniania swoich emocji, nazywania ich, przeżywania adekwatnie do sytuacji i naszych możliwości, to rzecz niezbędna, aby zadbać o siebie i tworzyć zdrowe relacje.

Kolejnym wyzwaniem jest rezyliencja i kontenerowanie, czyli pomieszczenie w sobie emocji, nie tylko tych społecznie określanych jako trudne, ale także tych, do których lgniemy. To kolejny przejaw naszej dojrzałości emocjonalnej: umiejętność radzenia sobie z nadmiarem emocji, z emocjami wyjątkowo silnymi, nagłymi. Od tego zależy jak będziemy tworzyć swoje związki, relacje przyjacielskie oraz intymne, jak będziemy organizować się jako rodzice oraz w miejscu pracy.

Naszym celem nie jest absolutnie stanie się obojętnym na emocje, ale czucie się bezpiecznie i komfortowo w pewnym zakresie doświadczeń emocjonalnych. Niektórzy nazywają to oknem tolerancji i warto zadbać o to, aby to nasze “okno” poszerzało się oraz abyśmy potrafili zauważyć, kiedy kurczy się. A także, co istotne,  umieć wyciągnąć z tego wnioski, tak aby modyfikować swoje nawyki.

Kolejny krok, łączący się z wcześniejszym; jako dzieci jesteśmy połączeni mózgowym wifi z rodzicem. W idealnym świecie najlepiej, aby taka osoba była świadoma swoich stanów emocjonalnych oraz stabilna. Jak wiemy, rzeczywistość bywa różna i nierzadko początek naszego życia nie stwarza okazji, aby nasze okno tolerancji poszerzało się systematycznie. Mówiąc jeszcze inaczej, aby rodzic poprzez reagowanie na nasze potrzeby budował w nas zaufanie do życia. Aby z czasem uniezależnić się emocjonalnie od rodzica, konieczne jest, by dziecko nauczyło się odróżniać, “co” jest rodzica, a “co” jego, czyli aby nie brało emocji opiekuna za własne.

W idealnej sytuacji człowiek powinien wejść w dorosłe życie z umiejętnością zauważania i nazywania emocji, zdolnością do przeżywania silnych emocji, a także odróżniania jakie emocje “należą” do niego (i on bierze za nie odpowiedzialność), a jakie pochodzą od innych ludzi (szczególnie tych, od których w jakikolwiek sposób zależymy, czy to rodzinnie, osobiście czy zawodowo). Przekonanie i zaufanie do siebie, że mamy takie właśnie zdolności, że jesteśmy w stanie je ćwiczyć, wypracować w terapii lub podczas warsztatów, stanowią solidny fundament naszego poczucia bezpieczeństwa.

W czasach, kiedy wiele stałych do tej pory punktów odniesienia zmienia się szybciej niż kiedyś, kiedy jesteśmy przeciążeni covidem, lockdownem, wojną tuż za granicą, kryzysem klimatycznym i gospodarczym, troska o siebie z tej właśnie perspektywy nie jest luksusem, ale ważną potrzebą. A może nawet koniecznością i naszym prawem. 

Biorąc pod uwagę jak bardzo jesteśmy ze sobą powiązani, jak nasza tożsamość jest mocno pobudowana na współzależności, jak nasze reakcje zależą od kontekstu, zajęcie się swoją kondycja emocjonalną, psychiczną to nie tylko troska i czułość względem siebie, ale także znak dla innych, którzy towarzyszą nam w życiu „widzę cię, szanuję i dbam o nas”.

Pięknie ujmuje to Krystyna Miłobędzka:

znam siebie najlepiej z widzenia i słyszenia innych …

_______

Warsztat

WRÓĆ DO SIEBIE – jak odzyskiwać wewnętrzną równowagę

WARSZAWA 20-21 maja 2023 szczegóły -> TUTAJ

______

Dodaj komentarz

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Zapisz się <span> do newslettera </span>

Zapisz się do newslettera